
Agata Gajewska Birkhofer
Moja sztuka
Wyzwalam, choć nie znam, gdyż w ukryciu czeka,
ma teraz swe miejsce i swą własną twarz,
oddałam to światu, niech tam sobie biedzi,
ja jestem spokojna, a to w ramkach siedzi
Agata Gajewska Birkhofer
Początek z igłą i filcem
Wszystko zaczęło się w 2008 roku. Przy wejściu do pracowni plastycznej, w dużym pudle gotowym do wyrzucenia, leżały drobniutkie odpady z filcowej wełny, którą używano, przy pracy nad pantoflami. Wyjęłam miękkie i milusieńkie skrawki wełny filcowanej o przeróżnych kolorach i trzymając te strzępki w ręce, poczułam się, jakbym odnalazła wielki skarb. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Dręczyła mnie jedynie myśl, jak można coś tak śliczniutkiego wyrzucać? Postanowiłam te wełniane cudeńka ocalić od śmierci. Zgarnęłam całe pudło i dostałam jeszcze dwa na pożegnanie!


Po bardzo długim okresie eksperymentowania znalazłam odpowiednie miejsce dla postrzępionych odpadków z filcowanej wełny i stałam się dumną pionierką unikatowej sztuki tworzenia obrazów z filcu. Moje pierwsze wystawy wzbudziły zainteresowanie i ciekawość.
W 2012 roku Zaczęłam dzielić się moimi umiejętnościami w szkole FHS we Friedrichshafen.
Pamiętam jak po raz pierwszy w Wiedniu zetknęłam się ze sztuką artysty – Friedensreich Hundertwasser i architekta Józefa Krawina. Byłam zafascynowana kolorystyką obrazów i architekturą domów. To właśnie F.Hundertwasser powiedział: „ W lini prostej nie ma Boga”. Urzekły mnie kolory, formy używane przez artystę i stały się moją inspiracją.
Po bardzo długim okresie eksperymentowania znalazłam odpowiednie miejsce dla postrzępionych odpadków z filcowanej wełny i stałam się dumną pionierką unikatowej sztuki tworzenia obrazów z filcu. Moje pierwsze wystawy wzbudziły zainteresowanie i ciekawość.
W 2011 roku Zaczęłam dzielić się moimi umiejętnościami w szkole FHS we Friedrichshafen. Lubię kolorowe skarpetki i krzywo upiętego koka, Mój świat jest kolorowy i pogmatwany, ale świetnie się w nim odnajduję.
Nigdy nie zapomnę, jak po raz pierwszy w Wiedniu zetknęłam się ze sztuką artysty – Friedensreich Hundertwasser i architekta Józefa Krawina. Byłam zafascynowana kolorystyką obrazów i architekturą domów. To właśnie F.Hundertwasser powiedział: „ W lini prostej nie ma Boga”. Urzekły mnie kolory, formy używane przez artystę i stały się moją inspiracją.

Agata Gajewska Birkhofer
Technika tworzenia obrazów filcowych
Przy pracy nad obrazami oprócz fantazji i chęci, potrzebna jest duża cierpliwość, jak również ważnym jest, aby wyrobić sobie wprawę i umiejętność w posługiwaniu się bardzo delikatną, łamliwą igłą z haczykami, inaczej można się szybko skaleczyć. Jest to tzw. -suchy- rodzaj filcowania.
Nie snuję wcześniej planów, co ma przedstawiać mój obraz. Oddaję się w ręce podświadomości i Ducha wyobraźni. Każdy obraz jest, unikatem. Nie potrafię powielać, tworzyć na zamówienie lub kopiować.


Dowolnie wybrany, malutki skrawek filcowej wełny ma swoją jednorazową formę, której kształt zmienia się już po pierwszym wbiciu igły. Po następnym ukłuciu znów zmienia się forma cieniutkich wełnianych niteczek, które potrafią też same przybierać ciekawe kształty bez użycia igły. Przy próbach umocowania ich przez kolejne tym razem głębokie nakłucia igłą, wszystko się zmienia i znika ujawniając nowe wzory. I od tego momentu istnieje pełna symbioza, nie narzucam na siłę swojej woli, brzmi to dziwnie, ale właśnie tak jest.
Nadal dużo wypróbowuję, odkrywam nowe techniki używania igły, nowe rodzaje filcu np.z Islandii, grubości i miękkości podstaw filcowych itd. Już od lat używam stołu kreślarskiego do pracy, gdyż mogę go odpowiednio pod kątem przechylać, obniżać i podnosić, bardzo ułatwia mi to godzinne siedzenie. Fascynujące- taka filcowa medytacja, która może trwać miesiącami.

Dowolnie wybrany, malutki skrawek filcowej wełny ma swoją jednorazową formę, której kształt zmienia się już po pierwszym wbiciu igły. Po następnym ukłuciu znów zmienia się forma cieniutkich wełnianych niteczek, które potrafią też same przybierać ciekawe kształty bez użycia igły. Przy próbach umocowania ich przez kolejne tym razem głębokie nakłucia igłą, wszystko się zmienia i znika ujawniając nowe wzory. I od tego momentu istnieje pełna symbioza, nie narzucam na siłę swojej woli, brzmi to dziwnie, ale właśnie tak jest.
Nadal dużo wypróbowuję, odkrywam nowe techniki używania igły, nowe rodzaje filcu np.z Islandii, grubości i miękkości podstaw filcowych itd. Już od lat używam stołu kreślarskiego do pracy, gdyż mogę go odpowiednio pod kątem przechylać, obniżać i podnosić, bardzo ułatwia mi to godzinne siedzenie. Fascynujące- taka filcowa medytacja, która może trwać miesiącami.

